poniedziałek, 17 czerwca 2019

PAN PRZYPADEK I NAJDZIWNIEJSZE MORDERSTWO

Jak zapewne wiecie, sprawy rozwiązywane przeze mnie, nigdy nie należą do przeciętnych. Ale tym razem zmierzę się z naprawdę bardzo dziwnym morderstwem:

Posępny Złomiarz podszedł do stołu, trzymając w dłoni maleńką szmacianą laleczkę, obdarzoną puklem prawdziwych blond włosów na głowie. Posadził ją na miniaturowy model roweru, wykonany również przez siebie i zaczął jeździć po blacie. Wykonywał przy tym różne efektowne ewolucje, które w rzeczywistości groziłyby śmiercią lub kalectwem. Laleczka, prowadzona ręką Posępnego Złomiarza, dawała sobie z nimi świetnie radę a on sam, krzywiąc usta w niby uśmiechu, falsetem podkładał jej głos:
- Popatrzcie, jaki jestem wspaniały. Jak pięknie skaczę. Nikt mi nie dorówna. Tutaj, tutaj, niech wszyscy na mnie patrzą!
W pomieszczeniu, starym mieszkalnym kontenerze, ustawionym obok skupu złomu, nie było nikogo poza Posępnym, ale laleczka zdawała się tym nie przejmować i mówiła falsetem:
- Dziękuję za oklaski. Super, że mnie podziwiacie. To ja, to ja, Sebastian Zachciał, najlepszy i najsprawniejszy kurier rowerowy w całej Warszawie. Nikt mi nie dorówna, mogę mieć wszystkie dziewczyny! Żadna mi się nie oprze... Ała, co mnie tak zakłuło w boku?
Odpowiedź na jego pytanie była prosta, choć nikt jej mu nie udzielił. Posępny wbił małą szpileczkę w okolice brzucha laleczki. Zaraz potem kolejna szpilka nalazła się na karku a trzecia w prawej nodze. Rower nie jechał już teraz tak pewnie a Sebastian Zachciał chwiał się na nim coraz mocniej. Wtedy Posępny wyjął spod stołu duży model ciężarówki.
- Ojej, nie mogę już kierować. Nie wiem co się ze mną dzieję. Nie zahamuje, mam ostre koło. A co to za światła? To ciężarówka? Nie mogę wyhamować a ona za szybko jedzie! Aaaaa! – krzyknęła laleczka i po chwili już wpadła pod koła ciężarówki. Ta nie zatrzymała się nawet tylko przejechała przez całą laleczkę, w tę i z powrotem. I tak dziesięć razy, aż laleczka zaczęła się pruć na szwach a miniaturowy rower miał pogięte wszystko co możliwe.
Dopiero wtedy ciężarówka zaparkował z boku stołu. Posępny Złomiarz oddychał ciężko i przypatrywał się katastrofie, którą sam wyprodukował. Widok zmaltretowanej laleczki podobał mu się przez chwilę i nawet uśmiechnął się do niej. Potem znów jednak posmutniał. I wtedy usłyszał, jak ktoś dobija się do metalowych drzwi.
- Tomek, otwórz! Tomek muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego.
Posępny Złomiarz podszedł do drzwi, lekko utykając na prawą nogę. Otworzył je. Zobaczył Franka Mazuraka, który cały podekscytowany wykrzykiwał:
- Zbieraj się, trzeba mu pomóc!
- Komu? – Posępny Złomiarz zagrodził chcącemu wejść do środka Frankowi drogę.
- Sebkowi Zachciałowi.
- Ja mu mam pomagać? – Posępny Złomiarz spojrzał zdziwiony na Franka. – Chyba ci szprychy pogięło.
- Tomek, ja wiem, że go nie cierpisz, ale to wyjątkowa sytuacja. Sebek dopiero co wpadł pod ciężarówkę, leży w ciężkim stanie w szpitalu. A ty masz tę samą grupę krwi...
- Jak to wpadł pod ciężarówkę? – zdumiał się Posępny Złomiarz i mimowolnie odsłonił wejście do kontenera z czego skwapliwie skorzystał Franek Mazurak.


- No jechał na ostrym kole kawałek przede mną i nagle zaczął się rzucać, jakby coś go zakłuło no i nie wyhamował... Stary, a co ty masz na swoim stole?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz