poniedziałek, 19 listopada 2018

PAN PRZYPADEK I KRYMINALIŚCI - DZIESIĘCIU MULATKÓW - ODCINEK 15


Marek Brytan doskonale zdawał sobie sprawę, że nie ma najmniejszych szans na przekonanie starszego aspiranta Smańki, aby ten wpuścił go do mieszkania jego zmarłej babci, ale nie zamierzał poddawać się łatwo.
– Ja się odwołam do sądu! Nie macie prawa zabraniać mi tu przychodzić! – Z rozpaczą wpatrywał się w drzwi za plecami policjanta. Przed chwilą dowiedział się, że w tym momencie trwa tam przeszukanie, a gdy się ono skończy, mieszkanie zostanie opieczętowane.
– Teren objęty jest czasowo śledztwem!
– Na jak długo?!
– Aż śledztwo się zakończy.
– A kiedy to będzie?
– No… – Smańko zawahał się na chwilę. – Tajemnica śledztwa.
– Naruszacie święte prawo własności! Muszę zacząć remont, bo chciałbym niedługo wynająć lub sprzedać to mieszkanie.
– Na razie nie jest pan jeszcze właścicielem – wyjaśnił Smańko, wzruszając ramionami. – A gdy znajdziemy testament, to się może wiele zdarzyć.
– Nie znajdziecie żadnego testamentu, bo go nie ma! – Wnuczek pani Pahl odwrócił się na pięcie i ruszył w dół schodów.
Brytan czuł, że cała ta irytująca sytuacja to sprawka tego wkurzającego detektywa. No ale trudno, niech im będzie. Mogą sobie szukać do woli i tak nic nie znajdą. On sam przeczesał przecież całe mieszkanie centymetr po centymetrze. I to pięć razy. Nawet jeśli babcia naprawdę napisała ten cholerny testament, to na szczęście ukryła go tak dobrze, że nikt go nie znajdzie do końca świata.
Zdenerwowany Brytan zbiegł po schodach. W drzwiach kamienicy zderzył się chyba z jakimś bezdomnym. Nie zauważył dobrze, jak tamten wygląda, gdyż zapach spowodował od razu, że odwrócił głowę w drugą stronę. Na podwórku natknął się na Ciachorowicza, który na jego widok złośliwie wyszczerzył zęby. Sąsiad siedział na ławeczce i wyglądało, jakby czekał na Marka.
– Zamknęli mieszkanko babci, co?
– A panu co do tego?! I tak mi będą je musieli otworzyć.
– Pod warunkiem że nie znajdą jej testamentu. Bo wtedy kto inny się może ucieszyć.
– Nie ma żadnego testamentu…
– Jest, jest. Eleonora spisywała go przy mnie. Mówiła mi, że bardzo się zdenerwowałeś, gdy ci o nim powiedziała.
– Po co by miała o tym panu mówić?
– Byliśmy przyjaciółmi przez wiele lat.
– To pan powiedział policji o testamencie! – Brytan wyciągnął oskarżycielsko palec w stronę Ciachorowicza.
– Może tak, może nie… Jestem starszym człowiekiem, mam już słabą pamięć.
– To ja ci ją zaraz odświeżę. – Brytan złapał Ciachorowicza za kurtkę.
– Uważaj, synku, bo sobie przypomnę, gdzie ona schowała ten testament. I nie tykaj mnie, gówniarzu! Masz szczęście, że nie lubiłem tego Kowalskiego, bo już byś był bez grosza.
– Masz mi oddać ten testament! – Pahl nie zamierzał puszczać kurtki Ciachorowicza.
– Bo co?
– Bo skończysz jak babcia. – Źrenice Marka zwęziły się groźnie.
– Już się przestraszyłem – prychnął Ciachorowicz i nagle ścisnął rękę Brytana. Marek nie przypuszczał, że ten starszy pan może mieć aż tyle siły. Przez chwilę zaciskał zęby, ale w końcu syknął z bólu. – Widzisz? Gdybym chciał, to już byś wylądował na śmietniku. Dlatego lepiej się zastanów, zanim coś zrobisz.
– Czego ty ode mnie chcesz?
– Na początek parę rzeczy po twojej babci. Zwykłe pamiątki. Zapomniała mi je zapisać w testamencie.
– A potem?
– Może jakieś dzieło sztuki. Wiem, tobie się one nie podobały. Ale ja je nawet lubiłem, chociaż były trochę dziwaczne.
– Akurat ci uwierzę, że je lubiłeś. Po prostu wiesz, ile są warte. Chcesz mi je ukraść!
– Ona mi ukradła paręnaście lat życia. Pieniędzy też trochę wyciągnęła. A ja, głupi, jeszcze klucz do własnego mieszkania jej dałem. – Pokiwał głową z żalu nad własną głupotą. – Należy mi się…
– Za to, że ją zabiłeś?
– Ja?
– Widziałem, jak wchodziłeś wtedy do jej mieszkania.
– A ty co tu robiłeś, cwaniaczku? – Ciachorowicz zbliżył znów swoją twarz do twarzy Brytana, aż ten odsunął się trochę ze strachu. – Bo słyszałem, że byłeś wtedy na manifestacji.
– Miałem zamiar wpaść tylko na chwilę, żeby coś zabrać…
– I może babcia nakryła cię na myszkowaniu za testamentem, co?!
– Nie wrobisz mnie w to. I to nie ty mnie widziałeś, tylko ja ciebie – oświadczył Brytan.
– Może ja też cię widziałem? Skoro już się przyznałeś, że tu byłeś, to w sądzie tylko słowo przeciwko słowu. A ja mam jeszcze dokument, który mogę pokazać.
– Możesz sobie ujawniać ten testament. Jak się ludzie dowiedzą, że to on miał wszystko dziedziczyć, to tym bardziej będą wierzyć, że to on zabił, a wtedy gówno dostanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz