poniedziałek, 26 listopada 2018

PAN PRZYPADEK I KRYMINALIŚCI - DZIESIĘCIU MULATKÓW - ODCINEK 20


Podkomisarz Łoś z wyraźnym zadowoleniem poklepał się po brzuchu, którego było zdecydowanie mniej niż miesiąc temu. Regularne biegi zaczynały przynosić efekty, choć były już także przedmiotem kpin na korytarzach Komendy Stołecznej.
– Wiecie, Smańko, nigdy bym nie pomyślał, że taki bieg może człowiekowi dobrze robić. – Łoś wykonał demonstracyjnie kilka przysiadów i z zadowoleniem stwierdził, że zrobił to bez wysiłku, choć jeszcze niedawno sprawiało mu to sporo problemów. – Rewelacyjnie się po tym myśli. Może dlatego ten Przypadek tak łatwo rozwiązuje sprawy? Powinniście też czasem pobiegać.
– Trenuję z żoną w weekend, gdy biegamy po sklepach w celu zakupienia najtańszej z możliwych wersji wszystkiego.
– Niezły trening. Choć to nie to samo co pobieganie dla czystej przyjemności. Tak, ten Przypadek to ma fajne życie. Kiedyś myślałem, że się męczy i męczy, tak wszędzie biegając, ale teraz wiem, że to niezły pomysł na życie. Kto wie, może ja też kiedyś wystartuję w maratonie? – rozmarzył się Łoś.
– Lepiej nie ryzykować. W pańskim wieku…
– Co w moim wieku, Smańko?
– No… lepiej uważać na siebie.
– Przecież właśnie uważam i dbam – fuknął niezadowolony podkomisarz. – À propos tego Przypadka to nie macie wrażenia, Smańko, że jemu jakby brak koncepcji w sprawie zabójstwa Pahl?
– Być może – odpowiedział wymijająco starszy aspirant.
– Być może? Co to ma znaczyć?
– Pan komisarz wie, że on lubi nic nie mówić aż do końca.
– To prawda – przyznał zaniepokojony Łoś. – No to tym razem zmusimy go do powiedzenia wszystkiego wcześniej, żeby nie mógł robić tego swojego przedstawienia.
– A jak go zmusimy? – zainteresował się starszy aspirant, któremu zmuszenie do czegokolwiek niesfornego detektywa wydawało się wręcz niemożliwością.
– Hmmm – zafrasował się podkomisarz. – Jeszcze nie wiem jak, ale go zmusimy. Kiedy będą wyniki badań daktyloskopijnych tej szamańskiej figurki? – zmienił temat podkomisarz, choć nie spodziewał się żadnych rewelacji.
– Przyszły z laboratorium pięć minut przed panem.
– Dajcie je. – Łoś wziął kartkę z wynikami i musiał się z całej siły powstrzymać, żeby nie zareagować zbyt emocjonalnie. – No tak… Ciekawe… Kto by pomyślał…
– Przypadek – podpowiedział Smańko i uzupełnił: – Detektyw Przypadek.
– Ja już od dawna, Smańko, nie używam tego słowa w innym znaczeniu.
– Tak, tak… Chciałem tylko powiedzieć, że on podejrzewał, iż te wyniki coś nam powiedzą.
– Ale nie wiedział, jakie dokładnie będą. Zresztą co nam to daje?
– Nie mam pojęcia – przyznał szczerze Smańko. – Ale zanim jeszcze przynieśli te wyniki, dzwonił pan Przypadek z informacją, że dzisiaj w kamienicy tej Pahl będą dwa włamania.
– Dwa? Dlaczego akurat dwa?!
– Pan wie, on nigdy nie mówi nic do końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz