czwartek, 8 listopada 2018

PAN PRZYPADEK I KRYMINALIŚCI - DZIESIĘCIU MULATKÓW - ODCINEK 12


Kaja Figacz spojrzała na Janka Kowalskiego z mieszaniną zdziwienia i przerażenia. Nigdy w życiu nie pomyślałaby, że poprosiłby ją o coś takiego. Tak, na pewno wiedział, że zrobiłaby dla niego wszystko, jednak to jego życzenie było tak… Tak dziwaczne, że nie wiedziała, co ma na nie odpowiedzieć.
– Zrobisz to dla mnie? – upewnił się Kowalski.
– Ja… – Zawahała się. – Ja nie wiem, czy powinnam tam iść…
– Przecież nic ci nie grozi – zapewnił ją chłopak.
– Sama nie wiem, czy powinnam.
– Nie robisz nic złego. To należy do mnie. I do nikogo innego.
– Ale to jest w mieszkaniu tej kobiety. – Dziewczyna się skrzywiła, bo nigdy nie przepadała za panią Pahl, chociaż Eleonora często deklarowała, że chętnie przyłączyłaby się do różnych inicjatyw organizowanych przez takich młodych, sympatycznych ludzi jak Kaja.
– Jest w moim pokoju, za który mam zapłacone jeszcze za trzy miesiące.
– Nie wiadomo, czy będę mogła tam wejść.
– Masz przecież klucze.
– Jej wnuczek mógł zmienić zamki.
– Nie sądzę. A jeśli nawet, to po prostu powiesz mu, że musisz na chwilę wejść do mojego pokoju.
– Nie pozwoli mi go przeszukiwać.
– To wejdź przez strych. Pokazywałem ci kiedyś, jak to robić.
– Mam się włamać do twojego pokoju?! – powiedziała trochę zbyt głośno, dlatego strażnik pilnujący sali, gdzie odbywały się widzenia, przyjrzał im się uważnie.
– Kaja, to żadne włamanie. To mój pokój.
– I ty możesz tam przebywać. Ja nie.
– Mogę tam zaprosić kogo chcę.
– Ale tylko gdy tam jesteś. – Figacz miała coraz większą ochotę wyjść z widzenia z chłopakiem. Szczególnie że ponury strażnik przyglądał się im coraz bardziej podejrzliwie, a ona zaczęła czuć się jak przestępca planujący zatrzeć ślady zbrodni.
– Czyli nie chcesz mi pomóc?
– Chcę – zapewniła.
– Jeśli ktoś to znajdzie, będę zgubiony i bezbronny.
– Jeśli do tej pory nikt tego nie znalazł…
– No właśnie tego się boję najbardziej. To może być dla mnie bardzo niebezpieczne. I czuję, że ktoś o tym już wie. Jeśli się nie pospieszysz, może być za późno – powiedział Janek, a Kaja po raz pierwszy w życiu pomyślała, że trochę się go boi.
Jego odmienność zawsze ją pociągała, więc złościła się czasem, gdy on podkreślał, że jest zwykłym Polakiem. Sama jednak uważała go za kogoś takiego i nie widziała w jego zachowaniu niczego, co mogłaby określić jako niepolskie czy też raczej nieeuropejskie. A już na pewno nigdy nie było w nim niczego, co mogłaby nazwać afrykańskim dziedzictwem. Aż do dzisiaj.
– Kto może o tym wiedzieć? – zapytała ostrożnie.
– Ten Przypadek.
– On chce cię uwolnić.
– On chce wydać kryminał swojej mamy. I jest mu obojętne, czy będę siedział czy nie.
– Ale skąd możesz wiedzieć, że on o tym wie?
– Mówiłem, czuję to – orzekł z pełnym przekonaniem Kowalski i dla potwierdzenia swoich słów skrzywił się, jakby go chwycił nerwoból.
– Daj spokój, to niemożliwe. Takich rzeczy nie można czuć.
– Ale ja to czuję. Zaufaj mi. – Kowalski chwycił Figacz za rękę, a ona mogłaby przysiąc, że w tej chwili usłyszała afrykańskie bębny i głos szamana odprawiającego swoje czary.
– A jeśli tego nie znajdę?
– To powiem ci, do kogo musisz pójść, żebym mógł się obronić. To wielki czarownik, najlepszy w Polsce.
– Janek, daj spokój. Nie chcę słuchać o żadnych czarach i zabobonach. Jest dwudziesty pierwszy wiek i nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzy w takie głupoty! – Kaja wyróżniała się tym w swoim środowisku, że była daleka zarówno od wiary przodków, jak i swych znajomych otaczających się przeróżnymi amuletami, stawiającymi tarota i wierzącymi w tym podobne bzdury.
– Myślałem, że szanujesz kulturę, z której się wywodzę. – Kowalski wiedział, że gra nieczysto, szantażując dziewczynę tym stwierdzeniem. Ale bardzo mu zależało, żeby Figacz spełniła jego prośbę. Zwłaszcza że znów poczuł jakieś dziwne bóle przeszywające jego ciało. – Widzisz?
– Widzę, że pewnie mieszkasz w słabo ogrzewanej celi, a zawsze źle znosiłeś chłód. I nic ci nie grozi, bo jesteś niewinny.
– To ty tak uważasz – powiedział Kowalski i szybko odwrócił wzrok.
– A może jest coś, o czym nie wiem? – Kaja przyjrzała mu się uważnie.
– Jeśli mi nie pomożesz, może już nie być dla mnie ratunku. – Ścisnął ją za dłoń tak mocno, że niemal krzyknęła z bólu.
– A co mam zrobić, gdy to znajdę? – zapytała zrezygnowana.
– Spal to. Ale dokładnie, żeby nie został najmniejszy ślad. Wtedy na pewno niczego nie będą mogli mi udowodnić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz