czwartek, 11 września 2014

PAN PRZYPADEK I MORDERSTWO W ORIENT ESPRESSO - ODCINEK 14


Położenie Karola Łatki było coraz bardziej nie do pozazdroszczenia. Wprawdzie od dobrego kwadransa wszystkim żądnym sensacji sąsiadom znudziło się wyglądanie na podwórko i już nie musiał znosić ich spojrzeń, za to sił ubywało mu z każdą chwilą i doskwierało mu wyczerpanie. Gdyby jeszcze mógł się na stałe oprzeć na umywalce w toalecie, byłoby nie najgorzej. Ale on sięgał do niej w tej chwili tylko czubkami palców i mógł ją wykorzystać najwyżej przez kilka minut. Potem jednak znów musiał, na jakiś czas, oprzeć ciężar ciała na brzuchu zaklinowanym w okienku, żeby dać odpocząć zmęczonym stopom. Ta pozycja zaś z pewnością nie ułatwiała swobodnego oddychania.

A teraz na dodatek pojawił się przed nim znów podkomisarz, co gorsza, w towarzystwie tego detektywa, którego ironiczno-dobrotliwo-pobłażliwej miny wprost nie mógł ścierpieć. Do tej pory słyszał o nim, że jest kimś w rodzaju Robin Hooda, który gnębi bogatych ważniaków wywyższających się nad innych. Teraz jednak musiał zweryfikować swój pogląd. Miał bowiem wrażenie, że ten Przypadek, zamiast przyciskać nadętych dyrektorków, zawziął się na niego dużo bardziej niż Łoś.

– I co pan na to, panie Łatka? – podkomisarz zapytał podejrzanego po przedstawieniu najnowszych ustaleń śledztwa.

– Nie będę prowadził dalszej rozmowy bez obecności mojego adwokata.

– Proszę podać jego numer panu podkomisarzowi, na pewno chętnie do niego zadzwoni – zaproponował Przypadek.

– To znaczy… nie mam jeszcze adwokata, ale przysługuje mi on z urzędu.

– Jak pan sobie życzy – uśmiechnął się kpiąco detektyw. – Ale to wymagałoby najpierw aresztowania i przejścia przez długie procedury, które spędziłby pan za kratkami.

Barman w tej chwili najchętniej odbiłby się resztką sił od umywalki i spróbował sięgnąć swoimi długimi rękoma do szyi Przypadka. I nie puszczałby jej przez co najmniej pięć minut, aż tamten bez cienia wątpliwości wydałby z siebie ostatni rzeżący oddech, a jego ciało zwiotczałoby bez oznak życia.

– Może lepiej, panie Łatka, żeby pan z nami porozmawiał – poradził barmanowi podkomisarz. – Bo na razie jedyną osobą w zupełności przekonaną o pańskiej niewinności jest pana szefowa.

– Żądam najpierw, aby ktoś podstawił mi stołeczek lub cokolwiek pod nogi.

– Niestety, na umywalce mogą być ślady, których chwilowo nie możemy zabezpieczyć. – podkomisarz bezradnie rozłożył ręce.

– A gdyby pan jeszcze nie próbował nadal uciec, to byłoby panu łatwiej tutaj stać – pokiwał głową Przypadek.

– Jak uciec?! Przecież pan widzi, że zaklinowałem się tu na dobre!

– Gdy rozmawiałem tu z panem poprzednim razem, był pan w sytuacji mało komfortowej, ale na pana twarzy nie było widać szczególnego wysiłku. A kiedy byłem w toalecie, widziałem, że pan dość swobodnie stawał na umywalce. Teraz już tak nie jest. – Przypadek stanął pod Łatką i wskazał Łosiowi palcem koszulę barmana. – Niech pan tu spojrzy, panie podkomisarzu. Koszula jest świeżo zabrudzona od okiennej futryny. Widać tych kilka centymetrów to efekt świeżego wysiłku pana Łatki. Na pana miejscu postawiłbym tu jednak przy nim jakiegoś policjanta.

– No tak – stropił się Łoś. – Mało dostałem ludzi, a muszę jeszcze zabezpieczyć teren naokoło. Poza tym wydawało się, że ugrzązł na dobre – sumitował się. – Zaraz tu kogoś przyślę.

– Naprawdę pan uważa, że to ja zabiłem tego dupka Sambora?! – syknął do Przypadka wściekły barman, kiedy podkomisarz zniknął w bramie kamienicy.

– No proszę, czyli go pan jednak dobrze znał.

– Bo nazywam go dupkiem?! Do nas inni nie przychodzą.

– Ale mam wrażenie, że pan Sambor wzbudza w panu szczególne emocje. Czyli, że łączyło pana z nim coś więcej niż z pozostałymi klientami.

– Moje stosunki z panem Samborem polegały na tym, że regularnie robiłem mu kawę i zanosiłem sushi zrobione przez szefową. A potem ewentualnie inkasowałem rachunek.

– Dzisiaj też mu pan zrobił kawę? – zapytał Przypadek.

– Oczywiście.

– Jest pan pewien?

– Jestem pewien! – ryknął wściekle Łatka, a echo jego słów odbiło się po wielokroć w studni kamienicznego podwórka. – I nie odpowiem więcej na żadne pytanie, dopóki będę tkwił uwięziony w tym okienku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz