Ralph
Kosicki bujał się wciąż na krzesełku, żuł gumę i czasem tylko rzucał pogardliwe
spojrzenia na policjantów kręcących się w Orient Espresso. Nie przypominali
prawdziwych, amerykańskich cops, twardzieli w stylu brudnego Harry’ego, którzy
rozgniatają przestępców jak muchy, nie zważając na przepisy prawa i stanowiska.
Ci tutaj wydawali się tacy zupełnie nieporadni, niemal bezbronni. Głupia
wizytówka stawiała ich na baczność i gdyby nie ta wstrętna baba, która narobiła
zamieszania, już by go tu dawno nie było.
Najchętniej zostawiłby
w ogóle ten kraj swoich przodków jak najszybciej i był wściekły, że ugrzązł tu
na dłużej. Uważał, że z jego zdolnościami powinien robić karierę w „Nju
York” albo London. Nigdy nie odmieniał nazw tych miast i uważał ich polskie
wersje niemal za świętokradztwo. I nie mógł się doczekać chwili, w której
znajdzie się wyłącznie wśród ludzi posługujących się tym wspaniałym, cudownie
brzmiącym językiem Szekspira.
Przestał na chwilę się
bujać, gdyż usłyszał, że ktoś wychodzi z zaplecza. A, to ten nieszczęsny
developer, co kiedyś nie chciał dać zlecenia jego firmie, tylko wybrał inną.
Wszyscy w DNDB byli pewni, że musiał za to wziąć niezłą łapówkę. Bo gdyby
decydowały względy merytoryczne, to nikt nie miał prawa się równać z DNDB,
która była absolutnie najlepszą, najwspanialszą i najbardziej profesjonalną
agencją PR na całym świecie!
Kosicki słyszał, że
tego… Jak mu tam było?! A, już pamięta, nazywał się w sposób, którego żaden
cywilizowany naród na świecie nie był w stanie wymówić. Nic dziwnego, że gościa
wylali na zbity pysk. Jak ktoś się tak idiotycznie nazywa, a na dodatek nie
zatrudnia absolutnie najlepszej na świecie agencji PR, to nie zasługuje na nic
innego poza zwolnieniem!
Ponadto ten bankier też
nie zasługiwał na nic, ponad to, co go spotkało. Szumowina i oszust! Ale czego
się można spodziewać po bankierze. To najgorszy rodzaj śmiecia, jaki chodzi po
tym świecie! Kosicki i jego koledzy zawsze odczuwali straszne obrzydzenie, gdy
musieli pracować dla bankierów. Z pogardą patrzyli na to, jak tamci akceptowali
ich najwyższe stawki. Piarowcy aż za dobrze wiedzieli, że ten cały bankierski
majątek pochodzi z okradania zwykłych ludzi i gdyby to tylko od nich zależało,
zrezygnowaliby od razu z tych wysokich i lukratywnych kontraktów! I wydaliby na
pożarcie tych wstrętnych ludzi zatrudnionych w bankach. Niech sami sobie radzą
ze wściekłym społeczeństwem, które pała do nich słusznym oburzeniem!
Niestety, nie mogli tego
zrobić gdyż wtedy ich własne pensje musiałby zostać obniżone, a to
nie byłoby sprawiedliwe. W końcu jako świetni fachowcy powinni dużo zarabiać. I
dlatego wciąż, choć z obrzydzeniem, dbali o dobrą renomę bankierów. Ponieważ
jednak ich klienci nadal byli w głębokiej pogardzie całego świata, to piarowcy mieli
wewnętrzne poczucie, że na szczęście nie przyczynili się zbyt mocno do
szerzenia tego zła…
Oho, biorą tego
następnego. A ten developer o dziwacznym nazwisku wraca do swojego stolika. Czyli
podejrzewają, że to on mógł wbić pałeczkę w pierś tego bankiera. To dobrze. Jeśli
tamtego podejrzewają, to on, Ralph Kosicki, może odetchnąć z ulgą. Pewnie
przesłuchają go tylko tak dla formalności i potem od razu wypuszczą. Wtedy będzie
się mógł pozbyć tego cholernego pistoletu, osłoniętego klapą marynarki, który
nieprzyjemnie wbijał mu się w ciało pod pachą.
Uśmiechnął się,
przypominając sobie, że jeszcze godzinę temu lufa tego rewolweru była przy
skroniach tego cholernego bankiera, który skamlał, błagając go, żeby nie robił
mu krzywdy. Kosicki najchętniej zobaczyłby, jak mózg tej pijawki rozbryzguje
się na kafelkach ubikacji. A potem jeszcze nasikałby mu do szyi, z której
bluzgałaby krew. Tak, to musiałby być piękny widok i piarowiec bardzo żałował,
że musiał zadowolić się czymś znacznie mniej uroczym. Ale i tak uważał, że choć
trochę wymierzył sprawiedliwość, dzięki której świat wróci do równowagi.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zagadka jest już na półmetku i być może niektórzy domyślają się już kto zabił Sambora. Jeśli tak od jutra będą mieli szanse wziąć udział w konkursie i wygrać pierwszy tom moich przygód
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz