Malwina,
choć rozmawiała w tym momencie z Jackiem, bardziej interesowała się tym, co
dzieje się wewnątrz Orient Espresso. W tej chwili bowiem właśnie potężny barman
Karol, cały poobijany i we krwi, przemieszczał się z toalety do gabinetu pani
Agaty. Ponieważ dał radę iść o własnych siłach, wydawać by się mogło, że za
chwilę zniknie za drzwiami. Jednak jego masywna sylwetka nabrała niestety
dodatkowych gabarytów. W tej chwili była bowiem powiększona o okienko z
toalety, wraz z przypisanym okienku fragmentem muru, który nie odczepił się od
framug.
– A co wiesz o samym
Samborze? – zapytał Przypadek.
– Podobno miał hopla na
punkcie odchudzania się i zdrowej sylwetki. Zamęczał tym swoich pracowników, a
jak komuś przybyło parę kilo, to od razu straszył taką „grubą świnię”
zwolnieniem. Każdy się karnie brał do ćwiczeń i ograniczania kalorii, od
kasjera do wicedyrektora włącznie. Ale paru osobom się nie udało i wylecieli z
roboty.
– Dyktatorek –
uśmiechnął się Jacek. – A jakieś powiązania z mafią?
– Rzeczywiście, pomagał
ponoć trochę prać brudne pieniądze. Ale nie za to wyleciał. Po prostu musiał
zrobić miejsce facetowi z Włoch, którego w ojczyźnie zredukowali za nieudolność,
ale nie chcieli zostawić go całkiem na lodzie. – Malwina uśmiechnęła się, a
Jacek pokiwał głową ze zrozumieniem.
– Typowe. Czyli została
jeszcze tylko jedna kwestia. Miałem rację?
– Miałeś. Ale po co to
chciałeś wiedzieć? Przecież… – urwała, bo Jacek położył jej palec na ustach.
– To na razie jeszcze
tajemnica, której nie można mówić na głos.
– To powiedz mi ją na
ucho.
Malwina żartowała i nie
spodziewała się, że Jacek natychmiast spełni jej prośbę. Po chwili słyszała już
jednak szeptane rozwiązanie zagadki. I nie mogła się powstrzymać, żeby nie
zerknąć znów na Karola, wpychanego ciągle do drzwi prowadzących w stronę gabinetu
pani Agaty. A kiedy Jacek usiadł z powrotem na krzesełku, spojrzała na niego
niemal rozczarowana.
– Czyli to zwykła
zazdrość zabiła Sambora?
– Nie mów zwykła.
Zazdrość to chyba najsilniejsze uczucie, jakie istniej na świecie. – Przypadek
uśmiechnął się do dziennikarki. Malwina przygryzła wargi, zastanawiając się, na
ile Jacek stwierdza po prostu banalny fakt, a na ile chce wbić jej samej
szpileczkę. – Poza tym było wiele innych elementów. Zawiedzione uczucia, chęć
zemsty za upokorzenie, wreszcie potworny głód.
– Głód?
– Tak. Dieta sprawia,
że człowiek przestaje myśleć racjonalnie i staje się często kimś zupełnie
innym. Jako kobieta powinnaś coś o tym wiedzieć.
– Ja stawiam na
ćwiczenia w fitness clubie – odpowiedziała wymijająco Malwina i dodała szybko:
– Szkoda. Wolałabym, żeby mordercą był kto inny.
– Nie ty jedna. Ale ja
nie wybieram winnych. Ja ich tylko wskazuję.
– A jak to udowodnisz?
Przecież to wszystko to jedynie poszlaki…
– To prawda. Ale jestem
pewien, że żmudna praca policji przyniosłaby trochę dowodów.
– Ty jednak chcesz
zakończyć sprawę sam – pokiwała domyślnie głową Malwina. – I ciekawa jestem,
jak to zrobisz?
– Nie mam wyjścia.
Muszę poprosić mordercę, żeby przyznał się do winy. Ale z tym nie powinno być
problemu – wstał od stoliczka. – To na razie, dzięki.
Przypadek wszedł do Orient
Espresso, gdzie wreszcie, po obtłuczeniu kilku cegieł z framugi, udało się
wepchnąć nieszczęsnego Łatkę w drzwi prowadzące na zaplecze. Ale to już nie
obchodziło dziennikarki. Ona patrzyła na detektywa i w jej głowie wciąż
brzmiały jego ostatnie słowa. Słowa jak zwykle pozbawione cienia skromności,
pewne siebie czy raczej nawet zarozumiałe.
Kiedyś jej się to
bardzo podobało. Być może nawet dlatego zakochała się w Przypadku. I chyba z
tych samych przyczyn potem go znienawidziła. I choć wciąż się przekonywała, że
to bez sensu, że najlepiej wszystko zapomnieć, zostawić za sobą, nie potrafiła
tego zrobić. Zbyt dobrze pamiętała rozstanie. Miała zły humor, dostała ochrzan
od szefa, a jej waga bezczelnie wmawiała jej, że przez ostatni miesiąc przytyła
cały kilogram. Nakrzyczała więc na Przypadka i kazała mu zostawić się w
spokoju.
Była przekonana, że
następnego dnia sam przyjdzie ją przeprosić. Tak przecież zawsze robią faceci.
Ale on nie odezwał się przez dwa tygodnie. A gdy zadzwoniła do niego, odebrała
jakaś inna kobieta. Kiedy przekazała słuchawkę Jackowi, on tylko odpowiedział,
że posłuchał jej rady i po prostu zostawił ją w spokoju. Malwinę zatkało, a na
dodatek odniosła wrażenie, że spodziewał się jej telefonu i przygotował sobie z
góry odpowiedź.
„Ciągle taki sam –
fuknęła sama do siebie, odchodząc spod Orient Espresso. – Ciągle bezczelny i
nieprzyjmujący do wiadomości, że może się mylić. Oj, jeszcze zobaczysz, jak ci
niedługo zrzednie mina, panie detektywie. Ciekawe, czy wtedy powtórzysz to, że
ludzie są banalnie przewidywalni.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz