poniedziałek, 14 września 2015

PAN PRZYPADEK I FIOLETOWOSKÓRZY ODC.11

Złośliwi twierdzą, że nie ma brzydkich kobiet, tylko czasem wina brak. Ci bardziej przychylni słabszej płci mówią, że w każdej białogłowie tkwi piękno, ale trzeba je umieć dostrzec. Nie da się ukryć, że tymi, którym to dostrzeganie wychodzi najciężej są zwykle same niewiasty. Nigdy nie są do końca zadowolone ze swojego wyglądu, przeszkadzają im zbędne, rzekomo, kilogramy, kolor włosów, za mały biust, zbyt duża pupa, słowem, niemal wszystko.
Do absolutnych wyjątków, rzadko występujących w naturze, należą te damy, które są przekonane o swej perfekcyjnej atrakcyjności i uważają, że wszystko mają na miejscu i to w najlepszych z możliwych rozmiarach. Można by im w zasadzie pozazdrościć ciała, ale raczej należałoby zazwyczaj podziwiać ich dobre samopoczucie. Bo nie da się ukryć, że takim kobietom akurat zwykle daleko jest do ideału urody.
Niegrzecznością byłoby jednak zwracanie na to uwagi. Dlatego kiedy w trakcie popołudniowego treningu na Polach Mokotowskich, Jackowi zastąpiła drogę niewiasta przypominająca obecnie damę lekkich obyczajów, która powinna zapomnieć już dawno chwilę swego przejścia na emeryturę, nie wybuchnął śmiechem, ale skłonił się, przykładając dłoń do piersi.
– Lady Makbet. Miło mi panią poznać.
– Witaj, kowboju – skinęła mu łaskawie. – Widzę, że sława mojej urody dotarła aż do ciebie…
– Nie tylko urody. Wiem także o twych tajemnych mocach. – Przypadek spojrzał Makbetce prosto w oczy, co nieco ją speszyło, ponieważ była przyzwyczajona, że mężczyźni raczej spuszczają przy niej wzrok. Przebiegła jej przez głowę myśl, że być może detektyw z niej kpi, ale szybko uznała, że to niemożliwe. Przecież nieraz dotąd miała liczne dowody na to, jaka siła tkwi w jej urodzie i umyśle, dzięki którym sprawowała kontrolę nad tyloma mężczyznami. Dlaczego więc ten miałby być wyjątkiem?
– Z tymi mocami to lekka przesada – zapewniła kokieteryjnie. – Tak naprawdę jestem tylko słabą kobietą, która także potrzebuje pomocy…
– Jak mógłbym ci pomóc, pani?
– Jak? – Makbetka, mimo wiary we własne moce, wydawała się zaskoczona, że tak łatwo udało jej się dojść do celu rozmowy. – No więc jest taki jeden sknera, który nie chce się podzielić zyskiem.
– Czy mam mu dać do zrozumienia, że jest pani z tego niezadowolona?
– On to dobrze wie. Tylko ja nie wiem, jak udowodnić draniowi, że on zarabia na tym, na czym zarabia, i nie chce się podzielić. I potrzebuję detektywa.
– Jestem do twoich usług, pani – Makbetka uśmiechnęła się zadowolona. – Muszę się tylko dowiedzieć jednej rzeczy.
– Jakiej?
– Od kiedy lady uważa, że ten podły człowiek nie chce się podzielić należnym jej zyskiem?
– A co to ma do rzeczy? – Makbetka spojrzała na Przypadka podejrzliwie.
– Chodzi o to, żeby oddał lady wszystko z należnymi odsetkami – odpowiedział Jacek tak szczerze, jak tylko w tej chwili potrafił.
– Aha… tak dokładnie to nie pamiętam.
– Chodzi mi jedynie o to, czy to było przed zniknięciem Old Spejs, czy po jej zniknięciu?
– A co do tego ma ta głupia Old Spejs? – zirytowała się królowa bezdomnych.
– Zaufaj mi pani, bardzo wiele. Bez tej wiedzy trudno mi będzie uzyskać dla ciebie wszystko to, na co zasługujesz.
– Aha… – Ostatnie stwierdzenie bardzo przypadło Makbetce do gustu, więc łaskawie wysiliła swoją pamięć. – To było już po jej zaginięciu.
– Dzięki ci, pani. Biegnę wymierzyć sprawiedliwość. – Jacek chciał wystartować, ale królowa bezdomnych zastąpiła mu drogę.
– Momencik – wyciągnęła z kieszonki brudny skrawek papieru. –To jest mój numer. Muszę być przy tym, jak będziesz wymierzał tę sprawiedliwość
– Mogę to pani zagwarantować.
– A może byś chciał zaliczkę na poczet przyszłej należności? – Makbetka puściła do Jacka zachęcające „oko”, unosząc lekko rąbek spódniczki.
– Jeden pani uśmiech będzie dla mnie wystarczającym wynagrodzeniem. – Jacek skłonił się po raz ostatni i pobiegł dalej. Zaś lady Makbet pomyślała, że musi uważać z używaniem swoich mocy, żeby nie uzyskiwać przesadnie dobrych skutków, które nie będą dla niej satysfakcjonujące.

A potem, po chwili zastanowienia, uznała, że na kimś, kto nie chciał skorzystać z jej wdzięków, nie może do końca polegać. Dlatego musi sama choć raz jeszcze spróbować dojść należnych jej kwot. Najlepiej przy udziale swojej magii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz