wtorek, 1 września 2015

PAN PRZYPADEK I FIOLETOWOSKÓRZY ODC.2


Winetu miał w jednej dłoni pajdę chleba ze smalcem  a w drugiej kubek z gorącą herbatą, którą uraczył go Przypadek. Nie był to napój, którego w tej chwili najbardziej potrzebował, ale musiał się nim zadowolić.
– Skąd mój czerwony brat wie, że ona naprawdę nie odeszła, żeby zacząć nowe życie? – zapytał Jacek, przyglądając się skrawkowi papieru, na którym było wypisane pożegnanie od Old Spejs. – To jej pismo?
– Nie widziałem wielu słów skreślonych jej ręką.
– A kiedy ona zniknęła? Ta kartka wygląda jakby swoje przeszła.
– Ten, Który Myśli Szybciej ma rację. Mam ją już w kieszeni od… – Wielki Wódz przez chwilę szukał w głowie odpowiedniego określenia czasu, który upłynął od zaginięcia Old Spejs, a nie znajdując nic lepszego, dokończył: – ta kartka jest u mnie od początku zimy.
– Czyli to już trzy miesiące. To dlaczego dopiero teraz Wielki Wódz przychodzi do mnie?
– Tak w pierwszej chwili to się przestraszyłem. Ale potem pomyślałem, że przecież ona nie miałaby gdzie odejść i sobie ze mnie żartuje. No bo gdzie by poszła? Jak ją wzięli do tego głupiego programu w telewizji, to ją ojciec z matką wyklęli na wieki, że niby rozpustnica z niej jest. A ona się nawet rozebrać nie zdążyła, bo ją od razu wywalili.
– To dlatego Winetu nazwał ją Old Spejs?
– Nie lubiła tego. Wolała, jak mówili do niej Gwiazdeczka. Myślała, że oni tak serio. Nie rozumiała, że ludzie to fałszywe świnie i są… jak to mówił Ten, Który Myśli Szybciej?
– Banalnie przewidywalni. Teraz już tak nie mówię.
– Dlaczego?
– Powiedzmy, że ktoś mnie jednak czymś zaskoczył. Dlatego chwilowo nie jestem już detektywem.
– Ten, Który Myśli Szybciej zadziwia mnie. – Winetu spojrzał surowo na Jacka, jego wzrok wyrażał raczej rozczarowanie niż zdumienie. – Jedna mała porażka i mój biały brat składa broń?
– Od początku nie przepadałem za tym fachem. Zacząłem to robić, żeby pomóc sąsiadce, a potem, żeby zarobić na remont mieszkania, które komuś wynajmuję. A potem… Potem, żeby coś jeszcze.
– A teraz?
– A teraz wyremontowałem mieszkanie i kupiłem następne. Nie muszę być detektywem, bo mam z czego żyć.
– Mógłbym dobrze zapłacić. To znaczy przy sobie nie mam, niemniej jak będzie trzeba…
– Dlaczego mój czerwony brat chce mnie obrazić? Czy naprawdę sądzi, że przyjąłbym od niego zapłatę?
– Nie jestem żebrakiem.
Ale jesteś przyjacielem. Jedyne, czego mogę od Wodza wymagać, to żebym mógł go znaleźć w każdej chwili.
– Ja nigdy nie wiem, gdzie jutro złożę głowę.
– Mam na to pewien sposób. – Przypadek uśmiechnął się tajemniczo. – Na razie niech Winetu mi opowie, jak dotąd szukał Old Spejs.
– Jak zrozumiałem, że jej zniknięcie nie jest żartem, to się przestraszyłem i… wypiłem morze wody ognistej. Manitou zabrał dużo dni z mojego życia. Nie wiem dokładnie ile. Jak już wytrzeźwiałem, to poszedłem na policję, choć nawet nie wiedziałem, czyje zaginięcie zgłosić. Z dawnego życia znałem tylko jej imię. Jolka. To za mało. Chciałem pójść do ojca. Mojego ojca. Uznałem jednak, że to bez sensu. Pan redaktor i tak nigdy mi nie pomógł. Ale jak o nim pomyślałem, to przypomniała mi się gazeta. – Wyjął z kieszeni kawałek zadrukowanego papieru. – Old Spejs czytała ją chyba tamtego dnia. To o moim białym bracie.
– Kiedyś było o mnie głośno. Myślę, że teraz to się zmieni – zapewnił Przypadek, ale po chwili zastrzegł się: – Przynajmniej mam taką nadzieję. Czy Winetu kogoś podejrzewa?
– Makbetkę…
– Makbetka? Kto to?
– Bardzo zła kobieta. Ten, Który Myśli Szybciej musi na nią uważać…
– Dlaczego?
– To szamanka. Potrafi rzucać urok na mężczyzn. Żaden jej się nie oprze. Na mnie też kiedyś rzuciła takie coś i dopiero Old Spejs wyrwała mnie z jej władzy.
– Jak ją znajdę?

– Nie wiem. Unika mnie od dłuższego czasu, bo wie, że ją podejrzewam. Zresztą, może to lepiej, że mnie unika, bo jakbym ją dostał w swoje ręce… – Po zaciśniętych, potężnych dłoniach Winetu widać było, czym mogłoby się zakończyć dla Makbetki spotkanie z Wielkim Wodzem. – Ona sama znajdzie Tego, Który Myśli Szybciej. Jak tylko uzna, że mój biały brat jej zagraża. Albo może jej pomóc. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz