Ponieważ w nowej książce bohaterami będą autorzy kryminałów (tytułowi kryminaliści) pojawią się tam również krytycy literaccy. Dziś przedstawiam jednego z nich. Na razie nie będę miał przyjemności osobistego poznania ale ponieważ bohater ten nie zniknie a na dodatek zirytuje moją Mamę, to coś czuję, że jeszcze przyjdzie nam skrzyżować szpady:
"Jerzy Horwacik był uważany od zawsze za osobę niezwykle wpływową w środowisku literackim. W końcu od wielu lat był głównym recenzentem w dzienniku Nowe Życie, pisywał też felietony o książkach w poczytnych tygodnikach i miesięcznikach. Brał udział w audycjach i programach telewizyjnych o literaturze, wyznaczając tam trendy.
Nie da się ukryć, że nie był osobą przesadnie lubianą w środowisku gdyż nosił zaszczytny tytuł Najbardziej Krytycznego Krytyka. Otrzymanie od niego pozytywnej recenzji o książce graniczyło wręcz z cudem choć złośliwi twierdzili raczej, że z odpowiednio wysoką kwotą pieniędzy. Autor stanowczo jednak zaprzecza takim insynuacjom, gdyż rozliczenia w gotówce zdarzały się Horwacikowi nadzwyczaj rzadko. Krytyk kierował się zwykle kluczem towarzyskim, czyli kto akurat ma dobry kontakt z jego naczelnym, kogo lubią wpływowi hipsterzy lub kto się ostatnio naraził środowisku jakąś niepoprawną politycznie wypowiedzią. Do tego gdzieś na końcu była też lektura książki, w sumie jednak mająca jedynie potwierdzić jego wcześniejszą opinię.
Uważano go przy tym za mistrza wyczucia kogo należy pochwalić a kogo aktualnie zganić. Miał niezwykle zdolności empatyczne pozwalające mu wyczuwać, który to literat znudził się ludziom ważnym i wpływowym.
Posiadał również własne ambicje literackie i co jakiś czas udawało mu się swoje dzieło w ramach handlu wymiennego wcisnąć różnym wydawcom. Ale mimo dobrej promocji i świetnych recenzji utwory te nie osiągały sukcesu komercyjnego co pogłębiało jego przeświadczenie o fatalnych gustach literackich tego narodu. Finansowo osładzały mu ten fakt okazyjne nagrody literackie. Jedna z nich przyznał zresztą sobie sam, wygrywając konkurs na esej urządzany przez pewną państwową instytucję, którą zarządzał.
Nie przejął się wtedy pomrukami, które pochodziły nie tylko od wrogów, ale nawet od ludzi z jego środowiska. W końcu kto mógł mu coś zrobić? Nazywał się Jerzy Horwacik i jeśli nawet sam sobie przyznał nagrodę, to przecież tylko dlatego, że ona mu się należała i jego esej był lepszy od innych. A jak ktoś chce mu podskoczyć, to jego sprawa, najwyżej zjedzie jego najbliższą książkę lub odegra się w inny sposób.
Niestety ostatnio musiał z niechęcią przyznać, że jego pozycja nie była już tak silna jak kiedyś. Na horyzoncie pojawił się groźny wróg nazywany blogerem książkowym. Zwalczał go z całych sił choć sam nie był w stanie pojąc jak to się mogło stać, że ktoś, kto bez odpowiedniego przygotowania krytycznoliterackiego i zaplecza w postaci licznych znajomości i układów, może być w jakikolwiek sposób opiniotwórczy. Bolał go ten upadek obyczajów niezmiernie i kiedy ktoś, kogo nie znał, wyrażał przy nim jakąś opinię o książkę, odbiegającą od oficjalnych recenzji, posądzał go o bycie książkowym blogerem."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz