poniedziałek, 6 listopada 2017

PAN PRZYPADEK I KOBIETONY - ODCINEK 22

Pani Aldona Luzyńczyk nie była zbyt częstym gościem Studia Modelingu Paznokci, ale lubiła sobie czasem pozwolić na odrobinę luksusu. Kończyła wtedy pracę nieco wcześniej i oddawała swe dłonie w ręce popularnej manikiurzystki. Wykorzystywała również ten czas, aby podzielić się ostatnimi wrażeniami z pracy w fundacji, gdyż Andżelika Paneczko nadawała się do tego jak nikt inny.
– Powiem pani, że po prostu strach je teraz zostawiać same w trójkę – powiedziała sekretarka, gdy tylko pani Andżelika zajęła się jej pierwszym paznokciem.
– Bogdańską też? – zdziwiła się uprzejmie manikiurzystka.
– No tak. Chociaż nie, ją już nie. Proszę sobie wyobrazić, że dziś zadzwonił do niej ten detektyw, Przypadek. Wie pani, ten co teraz śledztwo prowadzi w sprawie morderstwa pani Indży.
– Tak, kojarzę go – odparła enigmatycznie pani Andżelika, która wprawdzie nigdy nie zabraniała swoim klientkom wymieniania najnowszych ploteczek, jednak nastawiała się raczej na słuchanie niż na przekazywanie informacji.
– Myślałam, że będzie chciał porozmawiać z panią Edytą albo Kasią. A on poprosił Olę. Gdy wzięła słuchawkę, to od razu na niego huknęła, ale zaraz potem zbladła jak ściana. Prawie w ogóle się nie odzywała, chociaż on mówił do niej z pięć minut. A potem wbiegła do swojego gabinetu i czegoś tam szukała, prawie wywracając wszystko do góry nogami. Krzyczała przy tym strasznie i przeklinała, aż pani Edyta poszła do niej. Ale Ola ryknęła, żeby się wynosiła. To dobra dziewczyna, ale nerwy ma na wierzchu, wystarczy lekko dotknąć i już wybucha.
– A co pani Staniec na to?
– Oczywiście trochę ją obsztorcowała. Ale wtedy wyjrzała od siebie pani Kasia i wsiadła na nią, żeby nie pouczała pracowników, bo jeszcze nie jest prezeską. I tak w koło Macieju. W zasadzie trzeba by było ustawić pośrodku korytarza fundacji płot, a jeszcze lepiej mur, bo płot by od razu przewróciły. Dziś też nawrzeszczały na siebie i nie wiem, czy znowu nie rzuciłyby się sobie do oczu, gdyby nie Ola.
– A co ona znów zrobiła?
– Wyszła nagle z pokoju z kartonowym pudłem i oświadczyła, że nie ma ochoty widzieć ich nigdy więcej w życiu i że odchodzi z fundacji. Gdy poszła, zaczęły się nawzajem oskarżać, że to wina tej drugiej, iż odeszła taka dobra pracowniczka. Potem znów zaczęły mówić, że to ta druga na pewno zabiła panią Indżę. Wie pani, pani Andżeliko, że jak tak patrzę na nie i widzę w tym ich wzroku żądzę mordu, to sama zaczynam się zastanawiać, czy to nie któraś z nich.
– Całkiem możliwe – przyznała skwapliwie pani Andżelika. – I jak się ta ich kłótnia skończyła?
– Zagroziłam im, że jak nie przestaną, to ja też odejdę.
– Naprawdę by to pani zrobiła?
– To już nigdy nie będzie ta sama FuRiA co za czasów pani Indży – odpowiedziała wymijająco pani Aldona.
– Pewnie tak.
– Chociaż powiem pani, że żal mi było czasem tych młodych chłopców, co to nam chcieli pomagać. Pani wie, że nawet swojemu siostrzeńcowi zabroniłam do mnie do pracy przyjeżdżać?
– I słusznie – przytaknęła grzecznościowo Andżelika Paneczko zajęta kolejnym paznokciem.
– A pamięta pani, jak kiedyś pani przyszła, aby jej zrobić manikiur w gabinecie, a ja powiedziałam, że jest zajęta?
– Naprawdę? – zdziwiła się właścicielka Studia Modelingu Paznokci.
– No tak, spóźniła się pani wtedy trochę. Ona lubiła mieć dobrze zrobione paznokcie, zanim odwiedził ją jakiś chłopak. Biegła przedtem do pani. Zawsze wtedy starała się, żeby wszyscy wyszli z fundacji. Naprawdę pani nie pamięta?
– Naprawdę. – Wpatrzona w paznokcie rozmówczyni Andżelika Paneczko sprawiała wrażenie całkowicie pochłoniętej pracą. – Zresztą od tego mam studio, nie latam po klientkach.
– A wydawało mi się, że tego dnia, gdy panią Indżę zabito, też pani miała przyjść.
– A po co? Pani Indża wpadła do mnie tego dnia z samego rana. Zresztą chyba pani by mnie zauważyła, gdybym przyszła – powiedziała nieco opryskliwie właścicielka Studia Modelingu Paznokci, lekko już poirytowana dociekliwością pani Aldony.
– Wyszłam godzinę wcześniej.

– Ale potem pani wróciła. Pamiętam nawet, że przez chwilę rozmawiała pani z panią Kasią, która gadała przez telefon.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

To już ostatni odcinek tej zagadki, opublikowany na moim blogu. Jeśli już wiecie, kto jest zabójcą Indży Wasowicz, to gratuluję Wam! Jeśli nie, to zapraszam po książkę do jednej z księgarni. Na przykład TUTAJ albo TUTAJ


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz