Mateusz Brągiel oprócz potłuczeń i siniaków nie miał
żadnych poważniejszych uszkodzeń i lekarz najchętniej nie przyjmowałby go
na oddział szpitalny, ale szef Miasta na Dwóch Kółkach powołał się na
swoje znajomości i zażądał bezwzględnej hospitalizacji na okres
przynajmniej dwóch dni. Wiedział, że tyle absolutnie wystarczy, aby przygotować
wielką konferencję prasową, dzięki której zdobędzie w mediach kilka
dodatkowych punktów przewagi nad swoimi przeciwnikami. Korzystając z tego,
że dostał pojedynczą salę, obdzwaniał więc po kolei wszystkie zaprzyjaźnione
redakcje i czuł już nieuchronnie nadchodzący tryumf.
Miał zamiar wykonać kolejny telefon, kiedy drzwi się
otworzyły i zobaczył ostatnią osobę, której by się tu spodziewał.
– Adela?! Co ty tu robisz?!
– Nic ci nie jest? – Makuszewska jak każda kochająca
kobieta przystąpiła do oględzin stanu zdrowia ukochanego.
– Nie, trochę mi tylko siniaków nabili. Ale nie możemy
teraz tak ryzykować przed finałem.
– Bałam się o ciebie.
– Niepotrzebnie. Ci faszyści nie potrafią dobrze bić.
– To nie żadni faszyści. To Hirek.
– Co?! Nie odważyłby się.
– Krzysiek mi powiedział, że Hirek chce kogoś wynająć, żeby
ci porachował kości. Nawet miał mu zlecić szukanie kogoś takiego, ale Krzysiek
się wycofał. Sam wiesz, że to tchórz straszny. Ale pewnie Hirek sobie poradził.
– No tak, zadzwonił do dawnych znajomych
z poprawczaka. Że też od razu nie pomyślałem, że to właśnie on. Ale że się
odważył tak ryzykować? No nic, to przyda mi się jeszcze bardziej. Już samo
świeże pobicie przez faszystów dałoby mi przewagę w walce o ten
grant, a jak jeszcze to będzie wina Hirka, to mam drania! Dzięki, Adelko,
a teraz spadaj, bo nikt cię tu nie może widzieć.
– Przecież sporo osób wie o nas. Sama się dziwię, że
Krzysiek się jeszcze nie domyślił.
– Bo cię głupek kocha – wypalił
Brągiel, ale zaraz się poprawił. – To znaczy ja też cię kocham, ale jakbyś mi
wywinęła z kimś taki numer, tobym zauważył. No, idź już. – Machnął ręką na
kochankę i zaczął trzeć policzek, zastanawiając się, jak dobrze
wykorzystać całą sytuację. Dlatego też nie od razu zauważył, że nie jest jeszcze
sam w pokoju. – No czemu tak stoisz?
– Bo nie wiem, co wykombinował ten mój szef.
– Mówiłem ci, nim się nie przejmuj. To jest takie
arystokratyczne gówno, które nic nie potrafi wykombinować. Najpierw jeszcze
musiałby się dowiedzieć, co ja planowałem.
Adela wbiła wzrok w szpitalną podłogę i nic nie
powiedziała. Nie musiała jednak, bo Brągiel w jednej chwili wszystkiego
się domyślił.
– Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że mu wygadałaś?!
– Groził, że powie o nas Krzyśkowi.
– I co z tego!? Już dawno chciałaś rzucić tego fajtłapę!
– Ale ty nic nie mówisz. Obiecałeś, że będziemy razem. Że
mnie przyjmiesz do swojej fundacji na wspólnika. To ode mnie dowiedziałeś się
o tym Wielkim Grancie. – Makuszewska spojrzała na Mateusza Brągla
w nadziei, że teraz doczeka się jednoznacznej deklaracji, a najlepiej
słów: „Weź klucze z moich spodni i wprowadzaj się do mnie”. Zamiast
tego usłyszała to co zwykle od kilku lat.
– No i… miałem zamiar to zrobić. Ale dopiero po tym Wielkim
Grancie. On by mnie ustawił na parę lat. To znaczy nas by ustawił – poprawił
się. – A teraz widzisz, wszystko wisi na włosku, bo się przestraszyłaś!
Dobrze, że chociaż Remigiusz to matoł, na pewno nie wymyśli nic ważnego.
– Nie lekceważ go. On już jest na tym rynku ponad dziesięć
lat i zdobył sporo dotacji i grantów.
– Pewnie na niektórych działa ten jego tytuł hrabiowski. No
i miał zwykłe szczęście.
– Ja myślę, że miał coś więcej. On mi nie wszystko mówi,
ale potrafi być bezwzględny.
– Remigiusz?! – Mateusz uśmiechnął się na poły kpiąco, na
poły z niedowierzaniem. – Daj spokój, Adela, i nie zawracaj mi głowy.
Muszę przygotować plan konferencji.
– Hirek ma też zamiar zwołać swoją.
– Tym lepiej, zgramy je i zgniotę go! Ale co on chce
na swojej ogłosić?
– Podobno Przypadek jest już bliski rozwiązania sprawy.
Brakuje mu jeszcze małego elementu. Tak mi mówił Krzysiek.
– Niedobrze, że on was sprowadził koło tego Przypadka.
Powinnaś mu to wybić z głowy.
– Po prostu powiedział, że znalazł bardzo tanie mieszkanie
do wynajęcia. Zanim się zorientowałam, byłam sąsiadką Przypadka. Zresztą może
nam pomoże…
– Jak? – zaniepokoił się Brągiel.
– Zasugerowałam mu, że Rossa-Rostafiński chce jakoś
załatwić Hirka, tylko nie wiem jak.
– Idiotko! Po co to zrobiłaś!? – wrzasnął wściekły szef
Miasta na Dwóch Kółkach.
– Przestraszyłam się. Przecież mi groził. Poza tym bałam
się, że zacznie najbardziej podejrzewać ciebie, dlatego pomyślałam…
– Nic nie pomyślałaś! Jakbyś pomyślała, tobyś tego nie
zrobiła! Wynoś się stąd! Nie chcę cię więcej widzieć!
Adela chciała się jeszcze powołać na łączące ich uczucie,
ale uznała, że to nie jest najlepsza pora. Wyszła potulnie, a gdy tylko
zniknęła za drzwiami, Brągiel odetchnął z ulgą i się uśmiechnął.
„W sumie dobrze się złożyło – pomyślał. – Czas już było
zakończyć ten idiotyczny romans. A ten detektyw czy to arystokratyczne
gówno nie dadzą rady mi przeszkodzić. Jestem za dobry w te klocki!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz