Gerhard Sowa
dokładnie wytarł całe ciało ręcznikiem i sięgnął po ulubiony antyperspirant
stojący na szklanej półeczce pod lustrem. Potem jeszcze z przyjemnością
sprawdził swoją sylwetkę w lustrze. Trzeba uczciwie przyznać, że gdyby nawet
był trzydziestolatkiem, trudno byłoby jej coś zarzucić, bo krzywizna brzuszka w
niej nie istniała. A biorąc pod uwagę, że właściciel TV Ekstra przekroczył już
lat sześćdziesiąt, można ją było uznać za idealną. Za taką zresztą uznawał ją
sam Gerhard Sowa.
Do
oczekującego go w gabinecie lobbysty wyszedł już ubrany w nienaganny garnitur
zapięty na ostatni guzik, bo nigdy nie pozwoliłby sobie na to, żeby ktoś, poza
jego żoną, mógł widzieć, jak dopina spinki od mankietów.
–
Co nowego, panie Kujawski? – zapytał Sowa po wymianie uścisku dłoni z gościem.
–
Jak zwykle sprowadzają mnie sprawy istotne dla naszego kraju.
–
A konkretnie?
–
W Sejmie trwają właśnie prace nad ustawą dostosowującą nasze prawo do wymogów
Unii Europejskiej. Chodzi o odległość źródeł promieniowania
elektromagnetycznego od skupisk ludzkich.
–
Rozumiem zatem, że wynajęli pana producenci owych źródeł promieniowania. A co
na tej ustawie mogliby zyskać zwykli obywatele, tacy jak ja?
–
Mogłoby to im na przykład bardzo ułatwić stawianie masztów przekaźnikowych…
–
No tak, to bardzo ważna sprawa dla obywateli. Postaramy się pozytywne do niej
podejść i pokazać jej dobrodziejstwa. Umówię pana z szefem naszych… – Drzwi się
uchyliły i ukazał się w nich sekretarz prezesa Sowy. – Szczepanie, prosiłem…
–
Oczywiście, panie prezesie. Ale przyszedł redaktor Skrupski. I mówi, że to
bardzo pilne.
–
Proś go, Szczepanie. – Sowa kiwnął dłonią, a Kujawski od razu zapytał:
–
Mam wyjść?
–
Nie ma takiej potrzeby. Przecież zna pan się dobrze z panem redaktorem, nieraz
lobbował pan u niego w sprawach ważnych dla kraju. – Pan Gerhard uśmiechnął się
z zadowoleniem. Wiedział doskonale, że Skrupski miał hopla na punkcie dyskrecji
rozmów. Sam redaktor twierdził, że to nawyk z czasów konspiracji. Właściciel
stacji uważał, że to wyraz jego megalomanii i niechęci do dopuszczania
kogokolwiek do komitywy, poza ludźmi wielkimi i niezbędnymi do realizacji
dalekosiężnych planów słynnego dziennikarza. I dlatego nie odmówił sobie tej
złośliwości wobec niespodziewanego gościa.
–
Dzień dobry, panie redaktorze.
–
Witam prezesa – uśmiechnął się redaktor i od razu przeszedł do meritum. – Zdaje się, że pan Przypadek może nam sprawić sporo
kłopotów.
–
Ma pan na myśli to, że zainteresował się sprawą wypadku Zbyszka Brody?
–
Widzę, że pan prezes jest dobrze poinformowany. Tak, wiem, ma pan świetnych
dziennikarzy…
–
Mam żonę, która ma wspólnych znajomych z panią Irminą Bamber. Zresztą, kto nie
ma z nią wspólnych znajomych? W każdym razie dotarła do mnie informacja, że
ktoś go wynajął w tej sprawie. Nie wiem tylko jeszcze kto.
–
Mógł to zrobić wyłącznie Kostrzewa. Tylko jemu mogło zależeć na rozgrzebaniu
tej sprawy.
–
No to nie mamy się czego obawiać. Pan Kostrzewa na szczęście nie może mu już
zapłacić za jego usługi. – stwierdził chłodno Sowa i dodał – Uważam, że
niepotrzebnie poświęcamy mu tyle uwagi. Idealnie byłoby przemilczeć poczynania
tego człowieka, wtedy z pewnością nie sprawiałby nam tyle kłopotu.
–
Parę lat temu byłoby to banalnie proste. Ale teraz jest Internet, a on ma tam
coraz więcej fanów. Nie możemy przemilczeć jego istnienia. Musimy go zniszczyć.
–
Tylko mu niepotrzebnie robimy reklamę. A w sprawie Zbyszka Brody nic nie
znajdzie. Nikt z tych, którzy znali go dobrze, nie powie mu o nim ani słowa.
–
No, chyba że wyciągnie to z Kostrzewy. – Głos Kujawskiego wdarł się tak
niespodziewanie w rozmowę Skrupskiego i Sowy, którzy tak bardzo przestali
dostrzegać ten dziwny element tła w postaci lobbysty, że zlał się on dla nich
niemal ze ścianą. – To nie wiedzą panowie, że on jest jasnowidzem? Może się
wedrzeć w umysł nieprzytomnego Kostrzewy i wyciągnąć z niego różne informacje –
stwierdził z powagą Kujawski.
I
choć lobbysta był brunetem, a na dodatek mężczyzną, to obaj panowie spojrzeli
na niego tak, jakby mieli do czynienia z osławioną blondynką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz