Starszy aspirant Smańko nie
miał cienia wątpliwości: podkomisarz Łoś kompletnie zwariował. I nie chodziło
mu o załamanie nerwowe. które przeżył jego przełożony kilka
tygodni temu. Rozumiał do pewnego stopnia jego frustrację związaną z odebraniem
obserwacji niesfornego detektywa, choć sam raczej się cieszył z tego faktu i
wydawało mu się, że podkomisarz powinien podzielać jego radość. Jednak
powierzenie sprawy detektywa Przypadka młodziutkiej policjantce, aspirant
sztabowej Storczyk, można było z pewnością odebrać jako swego rodzaju policzek.
Na dodatek ani Smańko, ani Łoś nie potrafili dociec, czemu tak się stało, co
frustrowało szczególnie podkomisarza.
Ale cóż, było, minęło,
nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Podkomisarz Łoś dostał miesięczny urlop
zdrowotny i dziś miał wrócić do pracy. Tak też się stało, lecz powrót ten
przybrał dla starszego aspiranta Smańki dość nieoczekiwany obrót. Otóż jego
szef, z grubymi kartonowymi teczkami pod pachą, wpadł do gabinetu, jakby miał
dwadzieścia lat mniej, i z dziką satysfakcja oświadczył:
– Bierzemy się, Smańko,
za tego Przypadka!
– O Boże – jęknął
starszy aspirant. – Zasada kazał?
– Nic nie kazał. Wezwał
mnie dziś do siebie i po prostu zapytał, czy czuję się na siłach, żeby dalej
prowadzić sprawy związane z tym detektywem.
– Odmówił pan? –
zapytał z nadzieją Smańko.
– Jak odmówiłem?
Przecież powiedziałem, że się bierzemy znów za Przypadka. On teraz zajmuje się
morderstwem tej Indży Wasowicz.
Entuzjazm na twarzy
podkomisarza mógł świadczyć, zdaniem starszego aspiranta, tylko i wyłącznie o
tym, że zwariował. Ewentualnie, że cierpi na amnezję i nie pamięta tych
wszystkich porażek, gdy sprytny detektyw wyprowadzał ich w pole, często przy
tym ośmieszając. Przecież jeszcze nie tak dawno obaj policjanci marzyli tylko o
tym, żeby zapomnieć o tym Przypadku, a tymczasem podkomisarz Łoś wygląda na
kogoś, dla kogo największą przyjemnością i wyzwaniem jest stanięcie w szranki z
detektywem!
– O Boże – jęknął
ponownie starszy aspirant. – To na pewno zabił ją ktoś znany.
– Nasze śledztwo szło w
kierunku faszystowskich grup nacjonalistycznych.
– Ale podobno nie
znaliśmy nawet nikogo podejrzanego.
– Bo może za słabo
szukaliśmy.
– Przecież wbito jej w
szyję pilnik do paznokci. To na pewno jakaś baba zrobiła, a nie faszysta.
– Całkiem możliwe. Ale
niewykluczone, że była to jakaś działaczka pro-life, nienawidząca denatki.
– Podobno żadne ślady
nie prowadzą w taką stronę.
– Podobno, podobno. –
Łoś przedrzeźniał starszego aspiranta. – Smańko, nie róbcie mi obstrukcji. Tu
macie materiały dotyczące śledztwa. – Rzucił na biurko starszego aspiranta
grube kartonowe teczki. – Musicie się z nimi dokładnie zapoznać, a wtedy będziecie
wiedzieli na pewno, że tym razem mamy szansę uprzedzić tego Przypadka i nie
dopuścić do oskarżania nieodpowiednich osób.
– Rozumiem. – Smańko pokiwał
głową bez przekonania i otworzył teczkę z dokumentami. – A pan już coś
zauważył?
– Przejrzałem wstępnie
materiały – rzucił niby od niechcenia Łoś i zamilkł wymownie.
– I co się panu rzuciło
w oczy? – zapytał zrezygnowany starszy aspirant.
– Manikiurzystka.
Przesłuchali ją tylko raz i to nie w charakterze podejrzanej.
– Może nie było
powodów…
– Nie?! W szyi denatki
tkwi pilnik do paznokci, a jej manikiurzystka nie jest nawet podejrzana?! Wam
to naprawdę nie wydaje się dziwne?
– Nie znam dokładnie
sprawy – stwierdził wymijająco starszy aspirant.
– To poczytajcie sobie
to dzisiaj. – Podkomisarz wskazał na dokumenty. – A jutro musimy odwiedzić
panią manikiurzystkę, żeby pan detektyw nie był za bardzo do przodu.
– On też ją podejrzewa?
– Chyba nie macie go za
głupka? To oczywiste. Już ją nawet odwiedził…
– Skąd pan to wie?
– No bo… no bo… –
zawahał się na moment podkomisarz. – Przechodziłem akurat obok jej lokalu, gdy ją
przesłuchiwał. To znaczy udawał, że przyszedł zrobić manikiur, ale mnie nie
nabierze. Rozmawiał z nią bardzo długo. A potem przebiegł naokoło
apartamentowca, gdzie ona ma lokal, pięć razy. I za każdym razem zaglądał do
niej przez szybkę, oglądając pilniki. Jak nic ją podejrzewa!
Starszy aspirant Smańko
nie miał cienia wątpliwości, że podkomisarz Łoś zwariował. Tylko za jakie
grzechy i on musi uczestniczyć w jego szaleństwie?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz